Rynek świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytwarzanej w OZE (zielonych certyfikatów) mierzy się z poważnym problemem nadpodaży od 2012 roku. W rezultacie na sesji w dniu 30 marca 2017 roku cena świadectw pochodzenia wyniosła za ledwie 26,97 zł.

Reklama

Przyczyną tego zjawiska jest wiele złożonych czynników, niezależnych od inwestorów. Po pierwsze, w latach 2010 – 2013 informacje na temat sytuacji na rynku certyfikatów były publikowane przez URE tylko raz do roku, więc nie było możliwości bieżącej analizy sytuacji rynkowej.

Brak informacji

Ten brak wystarczających informacji rynkowych powodował brak transparentności oraz nieprzewidywalność zarówno dla inwestorów jak i dla rządu, którego zadaniem jest stymulować rozwój tego sektora.

Po drugie, w okresie tym rosła podaż tych dokumentów. Inwestorzy zachęceni warunkami oraz gwarantowaną stabilnością systemu realizowali rozpoczęte wcześniej projekty doprowadzając je do fazy urzeczywistnienia. Rozwijały się wszystkie technologie wykorzystujące zasoby odnawialne, w tym szczególnie w technologii spalania wielopaliwowego.

Po trzecie, w okresie trzech lat (2010-2012) wartość zobowiązania do zakupu certyfikatów była utrzymywana na tym samym poziomie. W ten sposób już wtedy nie dostosowano popytu do podaży. Dodatkowo, sytuację rynkową pogorszyło do dziś niewyjaśnione przez właściwe organy przyzwolenie na wnoszenie opłaty zastępczej przy jednoczesnej ich dostępności na rynku SPOT.

Nadpodaż certyfikatów można było ograniczyć

Wielkości obowiązku umorzenia zielonych certyfikatów, określające popyt na zielone certyfikaty, zawarte w Rozporządzeniu z 2012 roku i niezmienione do dzisiaj (z wyjątkiem korekty wynikającej z wprowadzenia certyfikatów biogazowych) oderwały się zarówno od ścieżki celów rocznych KPD, jak i też od rzeczywistej dynamiki oraz struktury sektora OZE.

Natomiast korekty podażowe (wyłączenie ze wsparcia dużych zamortyzowanych elektrowni wodnych i ograniczenie wsparcia dla instalacji współspalających), wprowadzone  z początkiem 2016 ustawą o OZE, okazały się o kilka lat spóźnione. Gdyby wprowadzono je w 2013 r., to dzisiejsza nadpodaż mogłaby być o połowę niższa. Kształtowałaby się wówczas na poziomie z początku 2014 roku (10,7 TWh – 31.03.2014), gdy ceny zielonych certyfikatów wynosiły około 180 złotych. Obecnie jej skala jest największa w dotychczasowej historii funkcjonowania systemu wsparcia w Polsce. Nadpodaż wynosiła na koniec 2016 roku 21 913 GWh. Przez ostatni rok nadpodaż zielonych certyfikatów wzrosła o 3189 GWh i wszystko wskazuje, że w roku 2017 będzie nadal rosnąć.

Zdjęcie: 123rf

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE