Lasy Państwowe także wprowadziły swoją poprawkę do ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii. Dzięki niej więcej drewna trafi do kotłów elektrowni węglowych, a do elektrowni wraz z drewnem trafią stosowne dopłaty.
Jak informuje wyborcza.biz na posiedzeniu sejmowej komisji energii posłanka Beata Mateusiak-Pielucha z PiS tłumaczyła konieczność wprowadzenia szerszej definicji drewna do współspalania. W porozumieniu z Lasami Państwowymi zapis zmieniono z „drewna niepełnowartościowego” na „drewno energetyczne”. Jak tłumaczył poseł Marek Suski (PiS) „To rodzaj biomasy, np. gałęzie z sadów, drewno z kornikami, drewno popowodziowe. Ono nie nadaje się w żaden sposób na przerób. Nadaje się tylko na spalenie”. Innego zdania są np. przedstawiciele Greenpeace: „Wprowadzona w ustawie definicja drewna energetycznego jest nieprecyzyjna. Poprawka może być furtką do spalania lasów. Dopuszcza wrzucanie do pieców drewna pochodzącego z wiatrołomów czy, jak to nazwali posłowie, drewna zaatakowanego przez korniki” mówiła Anna Ogniewska. Na zarzuty te odpowiada Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych, mówiąc, że to „wierutna bzdura”, szczególnie że np. drzewa z wiatrołomów i tak nie znajdują kupców na rynku. Jak gwarantuje przedstawiciela LP do spalenia dostarczane będzie tylko drewno najniższej jakości.
Innym zarzutem, jaki stawia się opisywanej powyżej poprawce, jest to, że pozwala ona na ukryte dotowanie górnictwa węglowego. Poprzez dotowanie współspalania drewna, ogromne pieniądze trafić mogą do koncernów energetycznych – głównych odbiorców węgla. „Będzie to ukryta forma pomocy dla sektora węglowego” zwraca uwagę Ogniewska. O wartości dopłat zdecydują aukcje, jakie przeprowadzone mają być w najbliższych miesiącach. Według szacunków dopłaty do współspalania mają wyrażać się w miliardach złotych – jak wyliczył think-tank WiseEuropa w latach 2005-12 wypłacono około 7,4 mld zł w ramach wsparcia współspalania. Andrzej Borowski, wicedyrektor LP, uzasadniał w Sejmie rozszerzenie definicji drewna do współspalania faktem częstego występowania susz. Na rynku pojawiają się duże ilości tzw. „posuszu”, który nie nadaje się do innego wykorzystania niż spalanie. W żaden sposób, jak twierdzi wicedyrektor LP, nie wpłynie to na ilość drewna produkowanego dla np. przemysłu papierniczego czy płyciarskiego.