Recykling a spalarnie? Wielkie pożary wysypisk śmieci w ubiegłym roku stały się lejtmotywem serwisów internetowych, dzienników radiowych i telewizyjnych. To jednak tylko najbardziej jaskrawy przejaw śmieciowego problemu w naszym kraju. Specjaliści biją na alarm, wskazując, że odpadów z roku na rok będzie w Polsce coraz więcej. Z kolei rząd wciąż nie  może się zdecydować, czy zielone światło dla spalarni odpadów to dobry pomysł. Wydaje się, że ostatecznie ustawodawca zdecyduje się na kompromis.

Według oficjalnych danych, w Polsce produkowanych jest w skali roku ok. 10-12 mln Mg odpadów komunalnych. Z  tego zaledwie ok. 10 proc. poddaje się termicznemu przekształcaniu. Reszta wciąż deponowana jest na  składowiskach. Tymczasem Unia Europejska wskazuje, że to najgorszy z możliwych sposobów na ich  przechowywanie. Kolejnym problemem związanym z selektywną zbiórką odpadów są podwyżki. Dotykają one nie  tylko mieszkańców, ale i budżety samorządów.

Reklama

Sławomir Mazurek, wiceminister środowiska, zwraca uwagę, że problem ze śmieciami wynika z faktu, iż w Polsce  mamy wciąż słabo rozwiniętą infrastrukturę (chodzi m.in. o punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych –  PSZOK).

– Dzięki wdrażaniu gospodarki o obiegu zamkniętym (GOZ) możliwe będzie efektywniejsze gospodarowanie  zasobami na poziomie lokalnym. Taka gospodarka wskazuje też, jak dojść do nowoczesnego, zrównoważonego, a  zarazem przyjaznego człowiekowi oraz naturze modelu ekonomicznego – tłumaczy Sławomir Mazurek.

Unia chce recyklingu

Unijne władze jasno wskazują, że najlepiej byłoby większość odpadów komunalnych poddać najpierw recyklingowi.  Dopiero w ostateczności te śmieci, których nie da się odzyskać, można by przeznaczyć do obróbki cieplnej.

Ustawodawca, zdając sobie sprawę z wymogów unijnych (i z tego, że trend jest taki, by odchodzić od spalarni), z  jednej strony chciałby wymusić na gminach zwiększenie recyklingu w ramach GOZ, z drugiej natomiast rząd boi się,  że w Polsce, gdzie świadomość społeczna i edukacja dotycząca odzyskiwania odpadów jest wciąż bardzo nikła,  problem ze śmieciami jeszcze bardziej się pogłębi.

Recykling jest mocno promowany przez władze unijne i można uzyskać na niego dopłaty. Gorzej ze spalarniami  odpadów. Dla władz Unii Europejskiej pozbywanie się w ten sposób śmieci jest niemal tak złym rozwiązaniem jak ich składowanie. Dlatego na budowę spalarni gminy pieniędzy z Unii nie dostaną – muszą więc liczyć na siebie lub na  wsparcie rządu.

A to wydaje się, że będzie możliwe. Choćby od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej,  który uruchomił niedawno pilotażowy program „Ciepłownictwo powiatowe” (ma on pozwolić spółkom komunalnym  wykorzystać paliwa z odpadów w jednym procesie technologicznym wytwarzania ciepła i energii). Tu do rozdysponowania jest ok. 500 mln zł (350 mln zł to pożyczki, a 150 mln zł bezzwrotne dotacje).

Jerzy Mirosław, główny projektant z Zakładu Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów z RAFAKO,  przekonuje, że wciąż warto stawiać na spalarnie.

– Swoistą normą powinna być w niedalekiej przyszłości sytuacja, kiedy w każdym województwie istniałaby  przynajmniej jedna tego typu instalacja. Moim zdaniem instalacje TPOK są istotnym, koniecznym i nieodzownym  elementem systemu gospodarki odpadami komunalnymi. Każda tego typu instalacja jest elektrociepłownią,  ciepłownią lub źródłem pary technologicznej – wylicza Jerzy Mirosław.

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Magazynie Biomasa. W internecie za darmo!

Tekst: Rafał Wąsowicz
Zdjęcie: pixabay.com
Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE