Potwierdzenia kursu na liberalizację eksportu ropy i gazu – oto czego życzyłby sobie Jerzy Buzek, przewodniczący komisji przemysłu, badań naukowych i energii Parlamentu Europejskiego od obecnego prezydenta USA. Tego rodzaju działania rozpoczął jego poprzednik.

Reklama

– Staramy się o potwierdzenie kursu na liberalizację eksportu ropy i gazu w Parlamencie Europejskim od dwóch lat. Dokładnie wtedy zorganizowałem w Brukseli pierwszy unijno-amerykański stół gazowy, w którym z naszej strony zaangażowana była skupiona wokół spółki Lotos grupa zakupowa z Europy Środkowo-Wschodniej oraz wiceprzewodniczący KE Maroš Šefčovič, a ze strony amerykańskiej LNG Alliance – zrzeszenie amerykańskich producentów gazu skroplonego i szef komisji energii Kongresu Fred Upton. Tłumaczyłem Amerykanom w 2015 roku – tu, w Brukseli, i pół roku później w Waszyngtonie, że im się to też opłaca. Ceny były wtedy tak niskie w USA, że ich biznes energetyczny tracił podstawy działania, eksport był dla nich ratunkiem. Administracja Obamy obiecała, że licencje eksportowe, których wydawanie zajmowało nawet pół roku, będą wydawane w miesiąc. I to rzeczywiście się już dzieje, łatwo dostać licencję – mówi Jerzy Buzek, przewodniczący komisji przemysłu, badań naukowych i energii PE.

Nie tylko Polska sprowadza gaz

– Pierwszym beneficjentem LNG z USA była Hiszpania, bo najpierw statki popłynęły do tego kraju – my jeszcze wtedy nie mieliśmy otwartego portu w Świnoujściu. Ale korzysta też Litwa, niebawem będzie Chorwacja, a więc mówimy o korytarzu Północ–Południe. Amerykanie mówili mi wtedy, że to jest dla nich także projekt geopolityczny. To oddech dla Europy, która przecież dwie trzecie gazu importuje. Chodzi o to, żeby ten płynny gaz amerykański był konkurencyjny wobec przesyłanego rurociągami gazu rosyjskiego – komentuje Buzek.

Potwierdzenie kursu na liberalizację eksportu ropy i gazu powstrzyma Rosjan

Zdaniem Jerzego Buzka, amerykański gaz powinien być w pełni konkurencyjny i wtedy wpłynie na ceny rosyjskiego gazu. To jest nowa era w Europie, zaczynamy importować gaz z zachodu. Wcześniej on płynął tylko ze wschodu, z północy lub z południa. Jak będzie więcej kierunków dostaw, to powstrzyma to Rosjan od windowania cen i wytrąci im z ręki tę potężną broń polityczną, jaką jest możliwość zakręcenia kurka z gazem. Dla Polski zwłaszcza, choć i dla całej Unii jest to sprawa kluczowa, gdyby nawet trzeba było przejściowo zapłacić za gaz nieco więcej. Bezpieczeństwo kosztuje. Dlatego w 2001 roku wynegocjowaliśmy w pełni rurociąg gazowy łączący Polskę przez Bałtyk z Norwegią i Danią. Szkoda, że nasi następcy od tego projektu odstąpili. I dobrze, że obecnie do niego się wraca.

Projekt Nord Stream 2 wątpliwy komercyjnie

Były premier RP, twierdzi też, że co sądzi o ewentualnych sankcjach Senatu USA wobec firm uczestniczących w projekcie Nord Stream 2?

– Konkurencja jest wpisana w wolny rynek. Ale w ten wolny rynek wpisane są też wartości. Europejskie koncerny mają swoje powinności wobec społeczeństwa. Nie mówimy więc tylko o akcjach charytatywnych, ale o wspólnej odpowiedzialności za społeczność UE. A w interesie społeczności jest też przyjęta przez wszystkie kraje koncepcja Unii Energetycznej. A tu powstaje projekt, który jej zagraża, który na dodatek jest wątpliwy z komercyjnego punktu widzenia i może być raczej uzasadniony politycznie. Nie prowadzi do dywersyfikacji źródeł i kierunków dostaw, powoduje wręcz jeszcze większe uzależnienie od jednego dostawcy, zagraża naszemu sojusznikowi, czyli Ukrainie, nie ma wielkiego sensu komercyjnego. Biznes musi brać odpowiedzialność za te skutki. Rozumiem więc propozycje sankcji ze strony amerykańskiej. Ale nie chcę się wypowiadać, czy powinni je wprowadzać, czy nie. To jest sprawa odpowiedzialności USA, Kongres tego nie przegłosował, prezydent tego jeszcze nie zatwierdził.

Więcej:http://www.rp.pl/Energianews/307049883-Jerzy-Buzek-Europa-potrzebuje-amerykanskiego-gazu.html

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE