Obecnie głównym sposobem zagospodarowania osadów ściekowych w Polsce jest ich rolnicze wykorzystanie. W najbliższych latach sposób ten będzie ograniczany, aż do całkowitego zakazu – pisze Wiesław Jodkowski z firmy Apliterm w lutowym numerze „Magazynu Biomasa. 

Reklama

Innym kierunkiem jest składowanie osadów ściekowych na składowiskach odpadów. Od początku tego roku to rozwiązanie jest niedopuszczalne. W lobby związanym z oczyszczalniami ścieków tli się jeszcze nadzieja, że termin ten uda się o parę lat przesunąć, choć wszystko wskazuje na to, że jest to płonna nadzieja. Pozostaje ostatnia deska ratunku: możliwość magazynowania odpadów przez okres do 3 lat. Wygląda więc na to, że najwyższy czas na poważne podejście do utylizacji osadów ściekowych, w przeciwnym wypadku będzie trzeba liczyć się z opłatami karnymi za ich składowanie. Połśrodkiem, często praktykowanym w gospodarce osadowej, jest suszenie osadów i oferowanie tego produktu cementowniom jako paliwa biomasowego o wartości opałowej zbliżonej do węgla brunatnego. Jest to przejaw hipokryzji, ponieważ uzyskane w wyniku suszenia termicznego paliwo, niewiele ma wspólnego z OZE, jeśli do suszenia użyto gazu lub oleju. Jego wartość opałowa równa jest w przybliżeniu energii zużytej do wytworzenia tego paliwa. Produkowanie paliwa z osadów ściekowych ma sens jedynie wtedy, gdy dysponujemy dużą ilością energii odpadowej, którą można wykorzystać do suszenia osadów. Sytuacja taka na ogół nie występuje na terenie oczyszczalni ścieków, konieczne jest więc kosztowne przewożenie dużej masy wilgotnych osadów.

Cały felieton artykuł  dostępny w lutowym wydaniu „Magazynu Biomasa”.

Autor:  Wiesław Jodkowski, Apliterm

Zdjęcie: Archiwum „Magazynu Biomasa”

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE