Biogazownia  wybudowana na poznańskim Morasku kosztowała 60 mln zł. Inwestycja może przynieść dla Poznania więcej strat niż korzyści.  Zastosowana technologia wymaga zastosowania substratu w postaci nie tylko odpadów zielonych, ale także tzw. odpadów kuchennych. Niestety na terenie miasta nie funkcjonuje system zbiórki odpadów z tej drugiej grupy. 

Reklama

Zakład ma  przyjmować rocznie 18 tys. ton odpadów zielonych i 12 tys. ton odpadów kuchennych. Problem jest taki, że w Związku Międzygminnym Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej tego rodzaju odpady nie są zbierane. GOAP nie uwzględnił ich zbiórki w przetargu,  który obowiązuje do końca 2017 r. Mieszkańcy zbierają jedynie tzw. odpady zielone (głównie trawę), a ten rodzaj substratu nie gwarantuje opłacalności działania instalacji.

W czerwcu w rozmowie z telewizją WTK zastępca prezydenta Poznania Arkadiusz Stasica powiedział, że do błędu doszło już prawdopodobnie na etapie planowania inwestycji. Zamiast tradycyjnej kompostowni, której koszt byłby kilkukrotnie niższy, zbudowano nowoczesną biogazownię.

ZZO próbuje ratować sytuację i zaplanował pilotażowy odbiór odpadów biodegradowalnych. Ogłoszono przetarg na zakup 12 tys. pojemników na odpady kuchenne dla mieszkańców i instytucji (koszt – ok. 2,3 mln zł). ZZO skontaktowało się także z dużymi sieciami handlowymi. W zamian za pojemniki, do których mają wyrzucać przeterminowaną żywność otrzymają kompost. Miejski Zakład Zagospodarowania Zieleni stara się  również o „paliwo” do biogazowni w jadłodajniach, zakładach przetwórczych, gospodarstwach rolnych oraz dyskontach spożywczych.

Artur Różański – poznański radny PiS w rozmowie z Radiem Merkury stwierdził, że ustawienie w mieście pojemników nie rozwiązuje problemów.  W jego opinii  należy wykorzystać biokompostownię tak długo, jak zapisano w dokumentach o dotacji na nią, a potem ją wygasić i śmieci organiczne spalać w spalarni.

Z takim podejściem do wykorzystania instalacji nie zgadza się poznański radny Platformy Obywatelskiej Tomasz Lipiński. – To nowoczesna instalacja, z której warto korzystać. Powinniśmy edukować i informować mieszkańców oraz spróbować rozkręcić segregację odpadów organicznych – mówi.

Kazimierz Bączek z Zakładu Gospodarowania Odpadami GAĆ, w którym od roku działa komunalna biogazownia, jest optymistą. – Rzeczywiście o czyste bioodpady nie jest łatwo, ale sytuacja powoli się poprawia. Coraz więcej mieszkańców chce segregować odpady, edukacja (a wraz z nią świadomość) rośnie i myślę, że powoli, ale będziemy szli do przodu. Tego się raczej nakazami i karami nie zrobi, a tylko edukacją i zachętami ekonomicznymi – zaznaczył.

Źródło: portalsamorzadowy.pl

Zdjęcie: odpady.poznan.pl

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE