Inwestycja w drzewo może być dobrą alternatywą dla złota, przede wszystkim z powodu dynamicznego wzrostu jego wartości – przekonuje Mateusz Wcześniak, wiceprezes Funduszu Stabilnego Rozwoju. Kontrakty drzewo w Stanach Zjednoczonych podrożały o 21 proc., podobnie jest w Europie. Surowiec ten jest uniezależniony od charakteru spekulacyjnego. Przy minimalnym ryzyku rentowność inwestycji przy wykorzystaniu gatunku najszybciej rosnącego drzewa na świecie – Paulowni – może wynosić nawet 85 proc.

Reklama

Drzewa szybkorosnące mogą być dobrą inwestycją z uwagi na fakt dwukrotnego wzrostu wartości – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Mateusz Wcześniak, wiceprezes zarządu Funduszu Stabilnego Rozwoju. – Z jednej strony to wzrost wartości drewna jako surowca, z drugiej wzrost wartości biologicznej drzewostanu, niezależny od rynków finansowych, od polityki, a więc standardowych zmartwień, z którymi mamy do czynienia na co dzień, wybierając rozwiązanie inwestycyjne – dodaje Wcześniak.

W ujęciu długoterminowym drewno może okazać się lepszą inwestycją niż uśrednione wartości z lokat w nieruchomości czy inwestycje giełdowe. Drzewo można traktować na równi ze złotem czy ropą naftową, a jego przewagą jest uniezależnienie od charakteru spekulacyjnego. W ostatnich miesiącach surowiec notuje też wyższe stopy zwrotów niż złoto, a kontrakty na amerykańskie drewno podrożały o 21 proc. – Tak jak w przypadku złota można obawiać się, czy ono wzrośnie, tak w tym przypadku mamy do czynienia z pewnikiem, jakim jest biologiczny wzrost drzewostanu. Jest kompletnie niezależny od woli politycznej czy woli rynków finansowych – wskazuje wiceprezes Funduszu Stabilnego Rozwoju.

Klasyczne plantacje mają niską efektywność, na surowiec trzeba długo czekać, a to z kolei przekłada się na duży popyt i wzrost cen. Alternatywą są drzewa szybkorosnące. Drewno z Paulowni jest najszybciej rosnącym drzewem na świecie. W okresie ok. 10 lat można uzyskać nawet 1 metr sześcienny z jednego drzewa, czyli porównywalnie do 100-letniej sosny. Ze względu na swoją jakość osiąga czterokrotnie wyższe ceny niż drewno pozyskiwane z powszechnie uprawianych drzew iglastych. – Inwestycję trzeba traktować w charakterze średnio- lub długoterminowym. To rozwiązania minimum 4-letnie. Zazwyczaj jest to do 8 lat oczekiwania na zamknięcie inwestycji. Standardowy zysk w przypadku inwestora wynosi ok. 36 proc. w skali 4 lat, czyli przy tym krótszym rozwiązaniu umożliwiającym uzyskanie zwrotu środków – tłumaczy Wcześniak.

Jak przekonuje ekspert, inwestycja w drewno jest obarczona małym ryzykiem, bo plantacje są ubezpieczone. Warto też szukać kontrahenta, który daje gwarancję profesjonalnej obsługi plantacji od jej założenia, aż po zakończenie inwestycji, ale również posiadającego kontrakty na sprzedaż drewna. Wcześniak tłumaczy, że jeśli są zawierane z dużym wyprzedzeniem może to świadczyć o wysokiej jakości sadzonek i zaufaniu do kontrahenta, co może gwarantować bezpieczeństwo. – Inwestorem może być tak naprawdę każdy – osoba, która posiada własną ziemię. My przede wszystkim skupiamy się na osobach, które chcą inwestować własne środki. Nie musi to być duży kapitał. Natomiast jest to inwestycja bezpieczna, która może zrealizować konkretny cel takiej osoby – mówi ekspert.

Drewno z Paulowni znajduje szerokie zastosowanie w przemyśle drzewnym oraz energetyce, a także logistyce. Nadaje się do obróbki, nie ma sęków, nie pęka, nie wypacza się i szybko schnie. Posiada dobre właściwości izolacyjne, dlatego jest szeroko wykorzystywane w meblarstwie, ale również np. do produkcji desek snowboardowych. – W Polsce sprzedaż prowadzona jest przez tartaki. To one dostosowują drewno do wykorzystania przez firmy meblarskie, czy budowlane. Na Zachodzie rynek jest znacznie bardziej rozbudowany. Firmy, które operują takim drewnem, zwłaszcza budowlane, mogą je przetwarzać we własnym zakresie – zaznacza Mateusz Wcześniak.

Źródło: newseria

Zdjęcie: amazon.com

Newsletter

Newsletter

Bądź na bieżąco z branżą OZE